Jego sytuacja zdrowotna była mocno niepewna. Lekarze mówili, że może wcale nie chodzić. Fundacyjna ekipa wiedziała, że jako dziecko chore Krzyś ma niemal zerowe szanse na adopcję, a Tulisie mogą mieszkać w Gajuszu jedynie do 1. urodzin. Dlatego fundacja rozpoczęła poszukiwania rodziny zastępczej. Gdy opublikowała post o nim, maluszek miał już 8 miesięcy. Jego historię przeczytała Karolina, opiekunka z Pałacu, czyli hospicjum stacjonarnego w Gajuszu, A później wszystko potoczyło się bardzo szybko. Rozmowy z partnerem Przemkiem, z córką Gabrysią i z dalszą rodziną. Pierwsze spotkanie z Krzysiem i kolejne. Remont domu i choroba ojca Karoliny.
Dokładnie w dniu swoich 1. urodzin Krzysiu przestał być Tulisiem i wprowadził się do swojego domu. W nowej rodzinie dostał nie tylko mamę, tatę i siostrę, ale też dziadka, 2 babcie, mnóstwo kuzynek i kuzynów, a nawet prababcię i praprababcię, lat 98.
– Krzysiu ma orzeczenie o niepełnosprawności w stopniu lekkim. Ale lekarze i fizjoterapeuci są w szoku, gdy czytają jego historię medyczną, a później widzą, w jak dobrym on jest stanie. A my doświadczamy tego non stop. Krzysiu jest tak aktywny, że zrobienie przy nim czegokolwiek to spore wyzwanie – mówi Karolina.
Fragmenty teksty o Krzysiu i jego rodzinie pochodzą z kwartalnika Fundacji Gajusz.
Cały tekst możesz przeczytać online na: