Rzeczywistość okazuje się jednak dużo bardziej wielowątkowa i wielobarwna. Pewne jest, że adopcja i piecza są ze sobą połączone szlachetną nicią, która rozciąga się i rozwija wraz z dzieckiem od jego korzeni, czyli rodziców biologicznych, poprzez domy dziecka, rodziny zastępcze aż do adopcyjnej mamy i adopcyjnego taty.
W przypadku dzieci małych i (w miarę) zdrowych relacja adopcji z pieczą wydaje się najprostsza, choć i tak wiele emocji może ją skomplikować. Maleństwo trafia prosto ze szpitala do rodziny zastępczej prowadzącej pogotowie rodzinne. Mama zastępcza tuli je, daje mu jak najwięcej uwagi, troski i czułości, a sądy dbają w tym czasie, by jego sytuacja prawna została uregulowana. Wtedy do domu rodziny zastępczej przyjeżdżają kandydaci na rodziców adopcyjnych. Mama zastępcza towarzyszy im w poznawaniu ich dzieciątka. Podpowiada, co ono lubi, jak reaguje i jakiego wsparcia specjalistów potrzebuje.
A oni uczą się bycia mamą i tatą. To duże wyzwanie i niesie ze sobą ogromne emocje, którym łatwo dać się ponieść… Czasami „kandydaci” adopcyjni tak bardzo marzą o dniu, gdy będą mogli wreszcie być rodzicami, zamknąć stare życie i zacząć nowe. Czy to możliwe? Tylko pozornie. Każda opowieść ma swój początek, środek i zakończenie. I choć byśmy nie wiem, jak się starali, brnąc do szybszej akcji albo do happy endu, to i tak pierwsze rozdziały nie znikną. Możemy je wyrwać i wyrzucić do kosza, ale wtedy książka zostanie zniszczona, a za okładką pojawi się pustka.
Uczucie pustki, braku połączenia i ciągnący się za tym ogrom smutku może zagościć także w sercu dziecka, którego korzenie zostały odcięte. Czasami wydaje się, że tak będzie lepiej, łatwiej… A przecież już na starcie dzieci z pieczy mają pod górę. Bo ich korzenie biologiczne zostały mocno poranione, a one doświadczyły porzucenia, zaniedbań i przemocy. Dlatego warto zadbać o wszystkie nowo rosnące korzonki łączące dziecko z pierwszą w jego życiu rodziną, która zapewnia mu poczucie bezpieczeństwa.
Na szczęście, w naszej codziennej pracy doświadczamy, jak pięknie może wyglądać świadome i dojrzałe siostrzeństwo adopcji i pieczy. Słyszymy, jak wspaniale budują wzajemną relację rodziny zastępcze i adopcyjne. Utrzymują ze sobą stały kontakt miesiącami, a nawet latami. Słyszą się telefonicznie, a co jakiś czas odwiedzają, choć często mają do pokonania po kilkaset kilometrów. Zastępcza mama i zastępczy tata są gotowi wysłuchać i być wsparciem. Z rodzicami adopcyjnymi łączy ich przecież piękne uczucie do dziecka, które zagościło w obu tych domach. Trochę krócej u rodziny zastępczej i trochę dłużej u adopcyjnej. Każda z nich jest jednak ważna i może być ogromnym potencjałem dla dziecka.
9 listopada to Światowy Dzień Adopcji. Z tej okazji serdecznie pozdrawiamy wszystkie rodziny adopcyjne, do których powędrowały dzieci z łódzkiej pieczy, oraz wspierające je ośrodki adopcyjne (w Łodzi działają trzy OA). Niektórzy rodzice adopcyjni zaczynali właśnie od rodzicielstwa zastępczego.
A my wciąż marzymy, by szanse na adopcję miały także dzieci starsze, z niepełnosprawnościami, po dużych traumach oraz liczne rodzeństwa: 3-, 4- czy nawet 5-osobowe. Na razie dla wielu takich dzieci szukamy rodzin zastępczych. I mocno wierzymy, że je znajdziemy.