Ale Jula dała jej prztyczka w nos i udowodniła, że nawet dziecko, które prawie nie ma mózgu, może się rozwijać, śmiać, żartować, przytulać, kochać i być kochane.
W Pałacu spędziła 4 lata. I to pracownicy hospicjum odkryli, że świetnie zna się na żartach i lubi zabawę w chowanego. Ukochanych rodziców zastępczych poznała w 2018 r. Renata i Janusz Zalewscy przyszli do Gajusza na szkolenie. Przy okazji zwiedzili Pałac. - Spojrzałam na nią i już wiedziałam - wspominała później pani Renatka.
Gdy szefowa fundacji tłumaczyła im, jak trudną podejmują decyzję, przerwał jej pan Janusz. - Pani Tiso, jak żonie wymsknęło się przy stole „moja Julka”, to już wiedziałem, że jest pozamiatane. Ona jest nasza.
Jak tylko z nimi zamieszkała, to zaczęła się jej wielka przemiana. I trwała przez prawie 3 lata. Kiedyś Julka była dzieckiem zamkniętym w swoim świecie. Ale dzięki miłości rodziny otworzyła się na ludzi, zwierzęta, uczucia, bliskość i radość życia. Fascynowały ją koła, rowery i motoryzacja. Już nie potrzebowała sondy do karmienia, bo okazała się miłośniczką domowych obiadów i kanapeczek. Powolutku zaczynała samodzielnie chodzić. Nie mówiła, ale za to potrafiła nucić melodie.
Kiedy pani Renatka z nami rozmawiała, to zawsze opowiadała, jak cudownie rozwija się Juleczka. Jak się do nich przytula, jak chce być głaskana i noszona na rękach. Jak pięknie domaga się czułości, której wcześniej bardzo się bała.
Gdy 2 miesiące temu do rodziny dołączył malutki Antoś, to Julia zachowywała się jak prawdziwa starsza siostra. Uważnie mu się przyglądała, gładziła go po główce i dotykała jego rączek. - Kiedyś pani psycholog powiedziała, że Julka raczej nigdy nie będzie się do nas tulić i okazywać nam uczuć. Na szczęście, pomyliła się... - opowiadała niedawno pani Renatka.
Rodzice zastępczy już od jakiegoś czasu czuli, że coś jest nie tak z zastawką, którą Juleczka miała wszczepioną w głowie. Tym razem Jula znów zakpiła z medycyny. Może po prostu była już gotowa, żeby odejść, bo doświadczyła ogromu miłości i niczego więcej nie potrzebowała? Może właśnie dlatego żadne z licznych badań nie potwierdziło obserwacji rodziny.
Zastawka przestała pracować kilka dni po powrocie Julki i jej rodziny ze szpitala do domu. Juleczka odeszła z tego świata wśród najbliższych. Rodzice zastępczy zadbali, by pożegnała się z nią także jej rodzina biologiczna.
Pani Renatko, Panie Januszu, to dzięki Wam Juleczka dokonała niemożliwego. Nie przestawajcie mówić o tym, że miłość potrafi czynić cuda. Niech Juleczka pozostanie Waszym światełkiem i oświetla Waszą drogę.