Postawili na pogotowie, czyli rodzinę, do której dzieci trafiają prosto z interwencji lub szpitala i zostają do czasu adopcji, powrotu do rodziców lub znalezienia rodziny zastępczej docelowej. Jednym z ich pierwszych dzieci był Adaś*, którego mama zniknęła, babcia poszła do więzienia, a dziadek kiepsko radził sobie z opieką. - Bardzo bystry chłopak. Chłonął wszystko jak gąbka, Tyle że nasiąknął nie tą wodą co trzeba. Był zdziwiony, że płacimy za zakupy, bo myślał, że można kraść. Klął jak szewc. I wspominał, jak pili z dziadkiem piwo na kanapie. A to był przecież przedszkolak - opowiada pan Zbyszek".
Państwo Wilamkowie od ponad 10 lat prowadzą zawodowo pogotowie rodzinne. Pomogli w tym czasie 20 dzieciom po traumach.
Artykuł o pani Gosi i panu Zbyszku ukazał się dziś w bezpłatnej gazecie miejskiej „Łódź.pl”. Jeśli chcesz mieć papierowy oryginał z opowieścią o tej wyjątkowej rodzinie zastępczej, to koniecznie weź kilka egzemplarzy do domu i najlepiej jeszcze przekaż bliskim, znajomym i sąsiadom.
Gazety są dostępne m.in. we wszystkich miejskich przychodniach, bibliotekach, delegaturach Urzędu Miasta Łodzi, domach kultury, na rynkach, przystankach MPK oraz w tramwajach i autobusach.
A jak już przeczytasz artykuł o jednym z naszych łódzkich pogotowi rodzinnych, to zainspiruj się historią państwa Wilamków i pomyśl całkiem poważnie o zmianie zawodu.
Jeśli mieszkasz w Łodzi i chcesz dowiedzieć się czegoś więcej o rodzicielstwie zastępczym, to pisz do nas na Fb lub dzwoń pod numer 506 980 979.
Na zdj. Piotr Rydzewski, szef kampanii Rodzina Jest dla Dzieci