Jego żona Anna wspomina, że do podjęcia się roli zawodowej rodziny zastępczej zainspirowało ją opuszczone chore dziecko, które poznała w szpitalu.
Od dnia, gdy zostali rodziną zastępczą, ich życie całkowicie się zmieniło. - Gdy zabraliśmy Emilkę z domu dziecka, to ona już po niecałej dobie czuła, że jest dla nas ważna - komentuje Anna Śliwińska.
Najbardziej bolesne jest dla niej powielanie stereotypów i krzywdzących opinii na temat rodzin zastępczych - powtarzanie, że na dzieciach mogą zarobić i się na tym wzbogacić. Mimo tego nie żałują, że zaangażowali się w rodzicielstwo zastępcze. - Pomagamy tym dzieciom przetrwać. Widzimy, jak stają się pogodne i uśmiechnięte, a nie zobojętniałe jak w domu dziecka. To jest jakaś forma cudu - komentują małżonkowie.
Nie mamy wątpliwości, że pani Anna ma rację. Rodzicielstwo zastępcze to cudowna sprawa. Z jednej strony jest zajęciem wymagającym. Z drugiej - przynosi niezwykłe efekty. Dzieciom daje poczucia bezpieczeństwa i dom, a rodziciom - ogromną satysfakcję i głębszy sens życia.
Czy Wy również jesteście gotowi, by zmienić swoje życie i stworzyć dom dla dzieci, które być może nigdy nie poczuły, że są kochane, wartościowe i ważne?
Dzwońcie pod numer 506 980 979 lub piszcie do nas.
Więcej informacji o rodzicielstwie zastępczym na www.rodzinajestdladzieci.pl.