Tak zaczyna się historia państwa Zalewskich opublikowana w piątkowym wydaniu gazety Łódź.pl. To poruszająca opowieść o ludziach, którzy zdecydowali się ratować jako rodzina zastępcza dzieci ciężko chore, z różnego rodzaju niepełnosprawnościami, FAS-em i wadami genetycznymi.
To także wspomnienie o wyjątkowej dziewczynce, której początkowo nikt nie dawał szans na przeżycie. Już w hospicjum Fundacja Gajusz Juleczka dała się poznać jako dziecko, które potrafi wszystkich zaskoczyć i pokonać wiele kryzysów. Ale dopiero w rodzinie nastąpiła wielka przemiana Julki. Zamknięta w swoim świecie dziewczynka otworzyła się na ludzi, zwierzęta i bliskość. Wyciągnęła sobie sondę do karmienia, by ze smakiem pałaszować obiady i kanapeczki. Powolutku zaczynała chodzić. Nie mówiła, ale za to nuciła melodie. Przytulała się do rodziców, domagała głaskania i noszenia na rękach.
- Psycholożka powiedziała kiedyś, że Julka nigdy nie będzie okazywać nam uczuć. Na szczęście, pomyliła się... - opowiadają.
Julka zmarła niespełna rok temu wśród najbliższych. - Do końca miałam nadzieję, że znów wyjdzie z kryzysu. Ból był ogromny. I boli do dziś. Ale mimo to chcemy pomagać chorym dzieciom. Bo taka jest nasza misja - opowiada pani Renata.
Cały tekst dostępny w gazecie online na:
Jeśli mieszkacie w Łodzi i chcecie pomagać tak jak państwo Zalewscy, to napiszcie do nas lub zadzwońcie - 506 980 979.
Na zdj. pani Renatka i pan Janusz, ich biologiczny syn Kuba (w gazecie pierwszy od lewej) oraz Przemek, Gabrysia, Wiktor, Ala i 2 najmłodszych chłopców