Ale atrakcje przygotowano nie tylko z myślą o najmłodszych. Rodzice również nie mogli narzekać na brak zajęć. Podczas gdy dzieci szalały pomiędzy namiotami tipi, rzucając frisbee i puszczając bańki, dorośli wzięli udział w wyjątkowym szkoleniu. Ich głównymi partnerami były konie. Budowanie więzi z nimi stało się podstawą warsztatu uczącego kontaktu niewerbalnego i języka ciała. Wszystko po to, by spojrzeć w nowy sposób na sztukę wzbudzania szacunku do siebie i innych oraz umiejętne stawianie granic. Co ciekawe, pracująca z uczestnikami warsztatu klacz Dakota miała za sobą doświadczenia równie bolesne jak wiele dzieci, które straciły dom. Została osierocona tuż po narodzinach i początkowo wychowywali ją jedynie ludzie. Ale potrzebne było wsparcie ze strony innych koni. Na szczęście udało się znaleźć dla Dakoty zastępczą mamę.
Dziękujemy wszystkim osobom, które pomogły w organizacji warsztatów „Na koniu po Dzikim Zachodzie i w głąb siebie”. Wycieczkę sfinansowały Fundacja PZU oraz Fundacja EY. Parafia Zmartwychwstania Pańskiego w Łodzi podarowała 10 skrzynek jabłek, a dzieciom towarzyszyli w zabawach wolontariusze Fundacja Gajusz Gajusz, PZU i MOPS-u oraz studenci psychologii z Akademia Humanistyczno-Ekonomiczna w Łodzi. Dziękujemy również twórcom Wioska indiańska Tatanka łódzkie za gościnność, prawdziwie indiański klimat oraz rabat dla rodzin zastępczych oraz Andrzej Makacewicz z JNBT Horsemanship Academy za mistrzowskie poprowadzenie warsztatów i niezwykłą współpracę z końmi. Fot. Daniel Rocky Jasitczak - również serdecznie dziękujemy.