"Na rozprawie przed sądem rodzinnym Henryka była wezwana jako świadek. Ciotka na pytanie sądu, czy wyraża chęć wzięcia Jurka do rodziny zastępczej, odpowiedziała, że nie, bo oni są rodziną rozwojową, a Jurek... za dużo je. Zdziwiona sędzia spojrzała na Jurka i powiedziała: „W takim razie, synku, będziesz musiał iść na cztery lata do domu dziecka”.
Ten słuchał ze łzami w oczach i nie odzywał się ani słowem. Ale odezwała się Henia zaszokowana postawą ciotki i rozwojem wypadków. Nie bacząc na procedury, podniosła się z miejsca świadka i krzyknęła: „Ja go wezmę!”. Henia, dopiero wychodząc z sądu, zdała sobie sprawę z konsekwencji tego, co zrobiła. „Przecież Krzysiek też musi wyrazić zgodę na rodzicielstwo zastępcze! On mnie zabije!” – pomyślała przerażona. I szybko obmyśliła plan działania."