Wyjątkowa opowieść o rodzinie zastępczej na stronie Wyborcza.pl Łódź

Przeczytajcie niezwykle wzruszającą historię rodziny zastępczej spod Zielonej Góry, którą z Łodzią połączyła Fundacja Gajusz. Bo to do tamtejszego hospicjum trafił mały Ignacy dotknięty bardzo rzadką chorobą genetyczną. Dzięki niemu poznali w Łodzi Mikołaja, który też potrzebuje kochającego domu. A Agnieszka i Tomasz Karpińscy znają się na tym, bo już wcześniej uratowali swoją miłością kilkoro innych dzieci. "Pierwsze dziecko pojawiło się trzy lata temu. Była zima. Opiekunka z MOPS-u wniosła 15-miesięcznego malucha w za dużej kurtce, wielkiej czapce. Agnieszka wzięła go na ręce. Pocałowała. - Taki był mój pierwszy odruch. Zrobił się sztywny jak struna, przez parę minut patrzył ze zdziwieniem. Zrozumiałam, że nikt go nie nauczył czułości - opowiada Agnieszka.

Jurek mieszkał z Agnieszką i Tomkiem 18 miesięcy. Został adoptowany. (...)
Po Jurku przyszło dwóch braci. Andrzejek - sześć lat, Staś - osiem. W domu dramat. Mama, patrząc im w oczy, powiedziała: "Ja już was nie chcę". Kolejnego dnia zaprowadziła ich do opieki społecznej.
- Przyszli z traumą, rozbici emocjonalnie. Opowiadali takie rzeczy, że tego się nie da powtórzyć. Można by na tej podstawie nakręcić horror - opowiada.

Uczyli ich, co to jest śniadanie, obiad, kolacja, bo chłopcy nie znali nawet takich słów. Tłumaczyli, kiedy jest dzień, kiedy jest noc. Dzieci kłóciły się, że nie będą nosić majtek, bo nigdy tego nie robiły. - Nauka zakładania bielizny zajęła nam trzy miesiące - opowiada Agnieszka. Czasem zastanawiała się, czy chłopcy nie byli całe życie trzymani w zamkniętym pomieszczeniu. Nie wiedzieli nic o świecie. (...)

Biologiczna mama Jerzego nie składała apelacji w sądzie, nie kontaktowała się z nim, nie przychodziła na wizyty. Dzwoniła za to do Agnieszki. - Mówiła, że go bardzo kocha, ale nie chce być dla niego problemem w procesie adopcji. Miała 46 lat i wiedziała, że skoro przez 25 lat była uzależniona od alkoholu i nie dała rady zostawić faceta, który się nad nią znęcał, to i teraz tego nie zrobi. Nie chciała, żeby Jurek był z nią na tym tonącym statku. Chciała go ratować, tak jak umiała. Oddanie go było z jej strony aktem miłości - mówi Agnieszka.

Starają się nie oceniać rodziców biologicznych. Wiedzą, że niektóre mamy same są porzuconymi, skrzywdzonymi dziećmi. - Na początku jak w progu policja stawiała mi malucha, który był dosłownie styrany, a jego mama twierdziła, że go bardzo kocha, to nie dawałam wiary. Teraz już wiem, że życie nie jest takie proste - mówi".

Więcej informacji o rodzicielstwie zastępczym na www.rodzinajestdladzieci.pl. Poszukujemy osób, kóre będą prowadzić zawodowo pogotowia rodzinne tak jak państwo Karpińscy.

wróć do aktualności

Zobacz również:

30 LAT MINĘŁO JAK JEDEN DZIEŃ…

Robert Kowalczyk / MOPS

30 LAT MINĘŁO JAK JEDEN DZIEŃ… 19 września w siedzibie Domu Dziennego Pobytu przy al.1-go Maja… więcej

Jubileusz Domu Dziennego Pobytu dla osób z niepełnosprawnościami

Robert Kowalczyk / MOPS

W siedzibie Domu Dziennego Pobytu dla Osób Niepełnosprawnych w Łodzi przy ul. Rojnej 18a odbyła się… więcej

Pełnoletni wychowankowie z pieczy zastępczej z certyfikatami

Robert Kowalczyk / MOPS

28 sierpnia pełnoletnim wychowankom pieczy zastępczej, którzy ukończyli szkolenie dot. obsługi… więcej

Wsparcie dla wychowanków z pieczy zastępczej

Robert Kowalczyk / MOPS

1 lipca ruszyło szkolenie na wózki widłowe i platformy, w którym, bezpłatnie, udział bierze 24… więcej

Czwartki na Wesoło

Robert Kowalczyk / MOPS

Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Łodzi serdecznie zaprasza dzieci wraz z opiekunami na… więcej

Facebook