Wiosną Michalinka i Marcyś poznali rodziców adopcyjnych. - Nie zawsze to jest miłość od pierwszego wejrzenia. Ale u nich od razu zaiskrzyło. Gdy na drugim spotkaniu mama adopcyjna wzięła ją na ręce, dziewczynka powiedziała „mama”, choć nigdy wcześniej tego słowa nie wymówiła. Były łzy szczęścia. Płakali rodzice i ja też się wzruszyłam - komentuje.
Miesiąc temu nowa rodzina wyprawiła bliźniętom huczne pierwsze urodziny. Wszystko działo się w domu pani Hani, bo maluchy wciąż tam mieszkały. Na imprezę urodzinową przyjechały babcie i prababcia z innego regionu Polski. Teraz rodzeństwo jest już w nowym domu. A pani Hania zanotowała, że wyprawiła w świat ze swojego domu 78. i 79. dziecko.
Pomogła aż tylu dzieciom, bo od 16 lat prowadzi pogotowie rodzinne. Od kilku specjalizuje się w opiece nad noworodkami i niemowlętami. Jej dom wypełniają kołyski, wózki, łóżeczka, smoczki i butelki. Prawie zawsze mieszka z nią troje maleństw.
Jeśli chcesz mieć równie wyjątkowe doświadczenia zawodowe, napisz do nas lub zadzwoń pod numer 506 980 979.
*Imiona dzieci zostały zmienione.
Na zdj. pani Hania z Jurkiem w 2019 r.
Fot. Małgorzata Druszcz
WYPRAWIŁA W ŚWIAT 78. I 79. DZIECKO. „NIE ZAWSZE TO JEST MIŁOŚĆ OD PIERWSZEGO WEJRZENIA”
- kategoria:
- Aktualności
- Rodzina jest dla dzieci
Niedawno pani Hania pożegnała się z bliźniętami: Michasią* i Marcelem. Po narodzinach każde z nich ważyło nieco ponad kilogram, a dziewczynka była w kiepskim stanie.W szpitalu spędziła kilka miesięcy. Przeszła operację serca i dwie gastrologiczne. Chłopiec miewał się dużo lepiej. Zamieszkał u pani Hani jako miesięczny maluszek. Jego bliźniaczka dołączyła dużo później. A wraz z nią plik skierowań do specjalistów i rehabilitantów.