Z takich prostych rzeczy zaczynamy cieszyć się i to jest coś pięknego. Te dzieci uczą nas życia. A on widząc to, że my w niego wierzymy, że w ogóle nie traktujemy go jak dziecka z jakąś niepełnosprawnością, on sam też nie czuje się jak dziecko z niepełnosprawnością, on się czuje jak każdy inny - opowiada Magdalena Madeja, mama Alana.
Opowieść o kilkuletnim Alanku to jedna z trzech historii przedstawionych w filmie „Zmienić życie jednego człowieka”, nowym dokumencie Szymona Chąciaka, absolwenta
Szkoły Filmowej w Łodzi, który wcześniej zrealizował już filmowy obraz codzienności kilku rodzin zastępczych.
Alan nie mieszka ze swoją rodziną biologiczną. Ale trafił do kochającej rodziny zastępczej. Podobnie jak Oleńka, którą jej mama Małgorzata Saunders poznała, gdy dziewczynka miała 11 dni. - Dla każdego rodzica, szczególnie dla mamy, jest to coś tak wyjątkowego, gdy dziecko się tuli i mówi „Moja mama, moja ukochana mama, kocham cię, mamo”. Albo nawet odpycha to starsze rodzeństwo i mówi „Moja mama”. Jak Ola to robi, to ma zupełnie inny wymiar. To jest szczęście tak jak z każdym moim dzieckiem, ale tu coś dochodzi, co zupełnie mnie rozbraja, co mnie tak chwyta za serce. To jest coś wyjątkowego - komentuje pani Małgorzata.
Przyznaje także, że największa obawa rodziców wychowujących dzieci z niepełnosprawnością dotyczy ich usamodzielnienia. - Obawa, czy ono osiągnie moment, w którym będzie mogło funkcjonować w społeczeństwie bez pomocy rodzica, rodzeństwa, kogokolwiek. To jest bardzo realna obawa. Też ją miałam. Ale gdy pracuję z Oleńką i słyszę od pań terapeutek, jak one chwalą jej postępy, to ta obawa znika - opowiada.
Trzecią małą bohaterką filmu jest Wiktoria, która przez kilka pierwszych lat życia doświadczyła wielu traum. Była głodzona, narażona na wychłodzenie i nie miała żadnej szansy na rozwój. Od kilku lat odzyskuje dziecięcą radość i poczucie bezpieczeństwa w domu dziecka. Jej wychowawcy marzą jednak, że znajdzie się dla niej rodzina, która ją pokocha i w pełni zaakceptuje.
Kiedy wychowawczyni w klasie poprosiła, żeby dzieci narysowały dom, Wiktoria zapytała „Jaki dom?”. - To mi dało do myślenia, że Wiktoria po prostu nie ma swojego domu. Ona jest dzieckiem instytucji od wielu lat. To jest dziewczynka, która z domu dziecka przyjeżdża na 5 dni do naszego internatu przy szkole, a na weekend wraca znowu do domu dziecka. Uświadomiłam sobie, że ona jest cały czas na walizkach - komentuje wychowawczyni Kamila Siwko.
Cały film na:
https://www.youtube.com/watch?v=zbJPYiAR1ZE
Jeśli myślisz o tym, by przyjąć do rodziny dziecko z niepełnosprawnością i opiekować się nim zawodowo jako rodzina zastępcza specjalistyczna, napisz do nas na Fb lub zadzwoń pod numer 506 980 979.