Zawód: specjalistka od tulenia maluszków. Monika Stolarska jest rodziną zastępczą

Zanim została rodziną zastępczą, pracowała w „męskiej" branży – wśród farb i impregnatów do drewna. Teraz tuli opuszczone maleństwa i mówi, że ma najpiękniejszą pracę na świecie.

fot. ŁÓDŹ.PL
Monika Stolarska twierdzi, że ma najpiękniejszą pracę na świecie
4 zdjęcia
fot. ŁÓDŹ.PL
fot. ŁÓDŹ.PL
fot. ŁÓDŹ.PL
fot. ŁÓDŹ.PL
ZOBACZ
ZDJĘCIA (4)

Macierzyństwo sprawiało jej zawsze wielką radość. Gdy dzieci trochę podrosły (syn Szymon miał 8 lat, a córka Natalia 17), zatęskniła za maluszkami. – Pracowałam w branży budowlanej jako przedstawicielka handlowa, a dorabiałam sobie w biurze nieruchomości. Szukałam jednak pracy z dziećmi. Bo to było mi zawsze bardzo bliskie. Studiowałam nawet pedagogikę, ale z powodów rodzinnych przerwałam – mówi Monika Stolarska. 

Znajoma powiedziała jej, że pani Hania prowadząca pogotowie rodzinne dla niemowląt szuka pracownika do pomocy. – Weszłam i niemal z marszu przewinęłam jedno z dzieci. A później Hania pokazała, które mleko jest dla kogo i poszła coś załatwić. A ja zostałam sama w domu z czterema niemowlakami – wspomina.
I tak pani Monika stała się oficjalnie pomocniczką, która przez 20 godz. w tygodniu wspiera rodzinę zastępczą. Obie panie rozumiały się bez słów, a ich zawodowa współpraca trwała 2,5 roku. – Idea pogotowia rodzinnego, które przyjmuje dzieci prosto ze szpitala po narodzinach lub z interwencji, bardzo mi się spodobała. Na tyle mocno, że zaświtała mi w głowie myśl, by też pomagać zawodowo malutkim dzieciom opuszczonym przez rodziców – opowiada. 

Kwiaty od rodziców

Zdecydowała się na ten krok, gdy córka wyjechała na studia do Włoch. Bo dopiero wtedy zwolnił się pokój w ich niewielkim mieszkaniu na Bałutach. – Zaczynałam od dwójki dzieci, na więcej nie było u nas miejsca. Najpierw przyjęłam miesięcznego Marcinka*, a kilka dni później dołączył jego rówieśnik – mówi. To w pogotowiu chłopcy uczyli się raczkować i jeść zupki. Marcinek jako pierwszy wyfrunął z domu pani Moniki. Przyszłych rodziców poznał w wieku 8 miesięcy. – To było fantastyczne spotkanie. Tata adopcyjny przyniósł mi kwiaty i powiedział: „Dziękuję, że zajmowała się pani naszym synem. Teraz czas, żebyśmy to my się nim zaopiekowali”. Rozłożył mnie tym na łopatki – wspomina. 

Jakiś czas później adopcyjna mama Marcinka urodziła córeczkę. – I znów ci rodzice bardzo mnie wzruszyli. Bo szukali dla córki imienia, które będzie pasować do imienia adoptowanego synka – komentuje.

Rok temu pani Monika już miała pewność, że chce pomagać większej liczbie dzieci. A do tego konieczna była przeprowadzka. Cała rodzina przeniosła się z własnościowego mieszkania do wynajmowanego domu z ogrodem. Jeszcze tydzień temu pani Monika miała pod opieką piątkę dzieci, ale w weekend pożegnała się z kolejnym młodzieńcem. 

Drzemki na tarasie

Rytm dnia wyznaczają w jej pracy pory posiłków. Pierwsze karmienie zaczyna się o godz. 7. Przy noworodkach zajmuje nawet 45 minut. Przy nieco starszych dzieciach jest już dużo łatwiej, bo każde z nich dostaje butelkę do rączki. Później drugie śniadanie, a kwadrans przed trzynastą zaczynają się przygotowania do obiadu. Jak maluchy porządnie się najedzą, to ucinają sobie dwugodzinną drzemkę. – A wtedy ja mogę pogadać z moim 14-letnim synem, jeśli jest w domu, albo posprzątać i ugotować – komentuje. Drzemka (wzorem nauk wyniesionych z pogotowia pani Hani) jest zwykle na dworze. – Nawet zimą zasypiają w wózkach na tarasie. Efekt? Moje dzieci ani razu nie były przeziębione – opowiada.

W ciągu 2,5 roku prowadzenia pogotowia pani Monika pomogła 10 dzieciom. Połowa z nich mieszka już w rodzinach adopcyjnych. Jeden chłopczyk wrócił do rodziców, ale tylko na kilka miesięcy, bo uzależnienie okazało się silniejsze niż miłość do synka. Pozostałe dzieci wciąż czekają na uregulowanie przez sąd ich sytuacji prawnej. – O mojej pracy myślę w duchu korczakowskim. „Kiedy śmieje się dziecko, śmieje się cały świat”. Dla mnie każdy uśmiech maluszków, każde ich przytulenie sprawia, że moja praca jest najpiękniejsza na świecie. 

*Imiona dzieci i niektóre szczegóły zostały zmienione. 

Więcej o rodzicielstwie zastępczym:
www.rodzinajestdladzieci.pl

Fb Rodzina Jest dla Dzieci

506 980 979

ZOBACZ TAKŻE

fot. ENVATO ELEMENTS

Dzień Rodzicielstwa Zastępczego. W Łodzi takich rodzin jest prawie tysiąc

fot. ŁÓDŹ.PL

Prowadzą rodzinę zastępczą, którą sobie wyśnili. Teraz pomagają też Ukrainkom

fot. Fundacja Robinson Crusoe

Fundacja Robinson Crusoe nadzieją dla młodzieży. Rozwijając talenty pomaga im znaleźć życiową drogę

wróć do aktualności

Zobacz również:

Nowa lodówka do dzielenia się jedzeniem na Dąbrowie

Iwona Jędrzejczyk-Kaźmierczak | Rzecznik prasowy MOPS w Łodzi

Tuż przy prowadzonym na zlecenie Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łodzi Hostelu Osłonowym… więcej

Miłość kwitnie w Domu Dziennego Pobytu przy ul. Tuwima

Iwona Jędrzejczyk-Kaźmierczak | Rzecznik prasowy MOPS w Łodzi

65-letnia Anna Malinowska ze Śródmieścia oraz 83-letni Jerzy Klaska z Widzewa poznali się w Domu… więcej

Zbiórka bidonów i plecaków dla osób w kryzysie bezdomności

Iwona Jędrzejczyk-Kaźmierczak | Rzecznik prasowy MOPS w Łodzi

Pracownicy (w tym grupa sześciu streetworkerów) Wydziału Wspierania Osób w Kryzysie Bezdomności… więcej

Darmowe karnety dla wychowanków pieczy zastępczej od Aquaparku Fala oraz Orientarium ZOO Łódź

Iwona Jędrzejczyk-Kaźmierczak | Rzecznik prasowy MOPS w Łodzi

500 darmowych karnetów do Aquaparku Fala (na jednorazowe, dwugodzinne wejście do strefy basenowej i… więcej

Bezdomność to nie wyrok. Łódź rusza z największym projektem pomocowym

Iwona Jędrzejczyk-Kaźmierczak | Rzecznik prasowy MOPS w Łodzi

Łódź nie odwraca wzroku od osób w kryzysie bezdomności. Wręcz przeciwnie – miasto rusza z… więcej

Facebook