Po pewnym czasie zaczynają się odkrywać i opowiadają takie historie, że aż trudno uwierzyć. "Wujku, czy ty wiesz, że jak się uderzy kogoś kablem od kolumn, to od razu nie leci krew, tylko najpierw pęka skóry, a potem takie białe wychodzi? "A skąd ty to wiesz?". "Bo mnie tata tak bił. A jak mnie długo bił, to się wywracałem i udawałem, że nie żyję. I wtedy mama mówiła >>No co go lejesz, nie widzisz, że zemdlał?<<". To są takie historie, że dorosły może się popłakać, a te dzieci opowiadają to tak beznamiętnie - komentują Gosia i Zbyszek Wilamkowie, którzy od 9 lat prowadzą pogotowie rodzinne.
Pomysł wyszedł od ich biologicznych synów, którzy byli wówczas nastolatkami. A zainspirowała ich ciocia, czyli siostra pani Gosi, która od wielu lat jest rodziną zastępczą.
Posłuchajcie, jak pięknie państwo Wilamkowie opowiadają o rodzicielstwie zastępczym w reportażu przygotowanym przez Kamilę Litman z Radio Łódź.
Na pytanie o rozstania pan Zbyszek odpowiada krótko: - Wszyscy płaczą, nawet pies.
Wspominają także Bibiego, najsmutniejsze dziecko świata, jak nazwała go ich sąsiadka. Chłopiec był po bardzo traumatycznych przeżyciach, a jego dziecięca twarzyczka zdawała się opowiadać o każdym doświadczonym smutku.
W linku znajdziecie 2 nagrania: z domu państwa Wilamków oraz z rozmowy w studiu radia z Damianem Pacześniakiem i Karoliną Tatarzyńską z zespołu promocji kampanii społecznej Rodzina Jest dla Dzieci.
https://www.radiolodz.pl/posts/57901-zawodowa-ciocia-zawodowy-wujek
PS Wiemy, że po emisji reportażu w grudniu zgłosiło się już do nas małżeństwo, które od dawna myślało o założeniu rodziny zastępczej. Udostępniajcie link, by stawał się inspiracją dla kolejnych osób gotowych pomagać dzieciom.