7-letnią Zosię poznała w jednym z łódzkich pogotowi opiekuńczych. Dziewczynka mieszkała tam od kilku miesięcy. Rodzicielskie obowiązki przerosły jej mamę niemal z dnia na dzień. Dotychczas dbała o córeczkę, jak mogła i umiała. A później podjęła nagle decyzję, która wielu osobom wydawać się może trudna do zrozumienia...
Anna i Zosia są jak 2 różne żywioły. Anna – spokojna, opanowana i ostrożna. Zosia – superenergiczna, otwarta i bezpośrednia. Jak się denerwowała, to rozstawiała inne dzieci w placówce po kątach. To liderka, która uwielbia narzucać swoje zdanie i przewodzić innymi. Ma poczucie, że wie lepiej od kolegów. Ale wykazuje się również ogromną empatią. Jak dostała paczkę od mamy, to od razu podzieliła się słodyczami z właśnie poznaną ciocią Anią.
Teraz to już żadna ciocia. Bo jak tylko zdecydowała się zostać jej rodziną zastępczą i Zosia zamieszkała razem z nią, to już po paru dniach słowo „ciocia” zmieniło się w „mamę”. A jak zobaczyła swoją nową babcię, to od razu się do niej przytuliła, oczywiście ze słowem „babcia” na ustach. O swojej matce biologicznej początkowo Zosia mówiła „moja prawdziwa mama”. Z czasem i to się zmieniło. „Moja dawna mama”, „moja poprzednia mama”. A mama zastępcza awansowała do stopnia „mamuś”.
– To jeszcze bardziej zmniejszyło dystans między nami. I widzę, jak wiele to we mnie zmienia, gdy mówi do mnie „mamuś”. Mniej mnie telepie, gdy wydarza się kolejny incydent w szkole czy na wycieczce. Zresztą Zosia wiele swoich zachowań rekompensuje ogromnym urokiem. Już w placówce usłyszałam, że będę częstym gościem w szkole. Bo Zosia jest bardziej buntownicza niż inne dzieci. Ale wiem też, że złość pojawia się w niej zwykle wtedy, gdy sobie z czymś nie radzi, gdy czegoś nie umie zrobić. Różnica naszych temperamentów jest ogromna. Przestawienie się, że spędzamy sporą część dnia w jednym pomieszczeniu, było dla mnie szokiem – opowiada Anna.
Początkowo bunt był ich domową codziennością. Bo Zosia kwestionowała wszystko: jedzenie, mycie zębów, wyjście z domu, pójście do szkoły. Na wszystkie propozycje i polecenia reagowała „Czemu? Nie chcę!”. – Przećwiczyłyśmy setki rozmów, negocjacji i kłótni. Bywało naprawdę ciężko. Tyle spraw jest teraz poza moją kontrolą. Pojawiło się w moim życiu mnóstwo nowych wyzwań i problemów. A mimo to jestem szczęśliwsza niż kiedyś. Nie wyobrażam już sobie życia bez niej – opowiada.
Nie wyobrażają sobie również rodzice Anny. Babcia odbiera Zosię 2 razy w tygodniu ze szkoły, a dziadek odwozi ją na basen. Razem z córką i wnuczką jeżdżą również na wspólne wakacje. I są zachwyceni, że wreszcie mają kogo rozpieszczać.
To właśnie dziś mija równo rok, od kiedy Ania i Zosia spotkały się po raz pierwszy. – Poznałyśmy się 11 kwietnia, od czerwca Zosia jest z nami, a mamy wrażenie, że od zawsze. Przy niej każdy dzień jest wydarzeniem, a moje życie stało się nieprzewidywalne.
*Imiona zostały zmienione